Kliknij tutaj --> ⛱️ edukacja seksualna 4 latków
No. 4/2020, 101-119 www.fabricasocietatis.uni.wroc.pl 101 Alicja Jeznach Uniwersytet Warszawski Zajęcia z edukacji seksualnej nie istnieją. Istnieją lekcje WDŻ-u. Polska edukacja seksualna z perspektywy młodych dorosłych Abstrakt Artykuł jest próbą przybliżenia stanowiska młodych dorosłych wobec polskiej edukacji seksualnej,
Seksualna niewiedza 18-latków. Mniej niż połowa 18-latków potrafi odpowiedzieć prawidłowo na pytania dotyczące budowy i funkcjonowanie układu rozrodczego, nie wie też, jak można zakazić się chorobami przenoszonymi drogą płciową – wynika z badania Instytutu Badań Edukacyjnych. Lekcja "Przystosowania do życia w rodzinie", VIII
Edukacja seksualna dzieci i młodzieży powinna zawierać zarówno informacje, czyli wyposażać w konkretną wiedzę, jak i uczyć zachowań oraz rozwijać postawy korzystne dla ich rozwoju i jakości funkcjonowania. Przykładowo, w rozmowach z dzieckiem około pięcioletnim powinny znaleźć się informacje o tym, jak nazywają się
Edukacja seksualna to proces uczenia się i zdobywania wiedzy na temat związków i seksualności. W ramach edukacji seksualnej omawia się tematy takie jak: biologia ciała, metody antykoncepcji, choroby przenoszone drogą płciową, psychologia związków, związki jednopłciowe oraz wiele innych. 2. Wartość edukacji seksualnej dla osób LGBT+.
Sex education można traktować z przymrużeniem oka. Jeśli macie ochotę na dobrą rozrywkę, humor i nie macie nastroju na poważne filmy to te Edukacja seksualna jest dla WAS! O filmie: Tytuł oryginalny: Sex education. Data premiery: 2018. Gatunek: Serial komediowy | Serial dla młodzieży. Odcinki: 8.
Site De Rencontre Pour Témoins De Jéhovah. „Dziecko powstaje w brzuszku mamy”, „Dziecko powstaje, kiedy rodzice się do siebie mocno przytulają”… I podobne rzeczy, które przez wiele, wiele lat wystarczają dzieciom, żeby wiedziały skąd się wzięły? Ale nagle okazuje się, że w wieku 8 – 10 lat to już nie wystarcza. I co mówić wtedy? Osobiście wydaje mi się, że nie przez wiele, ale zaledwie przez 4 – 5 lat, bo przecież już 6-latek może zapytać o bardziej szczegółowe kwestie. Wiele książeczek przeznaczonych dla dzieci w wieku przedszkolnym opisuje fakt połączenia się komórki męskiej z komórką żeńską. Dziecko w pewnym momencie zaczyna się zastanawiać: „A jak ten plemnik dostał się do brzucha mamy”? Wtedy należy dziecku odpowiedzieć zgodnie z prawdą o współżyciu seksualnym, a nie tylko o przytulaniu. Jeśli nie wiemy jak temat ugryźć, polecam wspomóc się literaturą, która starszym dzieciom wyjaśnia tematykę prokreacji. Oczywiście wraz z wiekiem wiedza o tym, jak przebiega proces rozmnażania, może być podawana bardziej szczegółowo, tak jak ma to miejsce na lekcjach biologii. Pamiętajmy, że rozmawiając z dziećmi na tematy intymne uczymy je, że są to tematy takie same, jak inne. Uwaga! Reklama do czytania Jak zrozumieć małe dziecko Podręcznik świadomego rodzicielstwa Rozwój seksualny dzieci Zadbaj o zdrową seksualność swojego dziecka Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Mają szczęście ci rodzice, których dzieci chcą z nimi dyskutować, pytać się, dowiadywać. A co, jeśli – mimo rozmowy z dzieckiem na wcześniejszym etapie rozwoju – nasz 10 latek nie pyta o szczegóły swojej seksualności czy seksualności w ogóle a my wiemy, że go to interesuje? Mimo wszystko próbować, trzeba zdać sobie jednak sprawę, że wiek nastoletni to moment, kiedy grupa rówieśnicza zaczyna odgrywać coraz większą rolę. Nasze dziecko może również zacząć krępować się rozmawiać o seksie z rodzicami, dlatego dobrym rozwiązaniem w takich przypadkach są zajęcia prowadzone w szkole z kompetentnymi dorosłymi, którzy w rzetelny sposób przekażą nastolatkowi uniwersalną wiedzę o życiu płciowym. Nastolatek z mniejszą krępacją zada pytanie osobie obcej, np. specjaliście prowadzącemu zajęcia z edukacji seksualnej, niż rodzicowi lub nauczycielowi, który uczy go od trzech lat matematyki. Ja bym jeszcze podsuwała dobrą literaturę, a potem próbowała podejmować rozmowę. Zawsze można zacząć od tego, że przedstawia się swój punkt widzenia np. dotyczący antykoncepcji hormonalnej. Kiedy powiemy nastolatkowi co sami o tym myślimy, można zawsze zapytać o jego zdanie. Jak zatem traktować temat seksualności? Rozmawiać o tym przy obiedzie, traktować jak temat podobny do innych czy raczej bezpieczniej będzie wziąć dziecko na stronę i objaśnić raz a porządnie jak się sprawy mają? Wszystko zależy od tematu. Są kwestie, o których można rozmawiać przy wspólnym posiłku, a są tematy, które zdecydowanie lepiej omawiać w bardziej intymnej atmosferze. O byciu razem, bliskości i wzajemnym szacunku możemy przecież mówić przy wspólnym obiedzie, ale jeśli mamy porozmawiać z synem o polucjach, zdecydowanie polecam rozmowę z ojcem na osobności. Warto także wykorzystywać różne sytuacje do rozmów dotyczących seksualności. Jeśli podczas jazdy samochodem w radiu puszczana jest audycja o in-vitro warto wyjaśnić swoje stanowisko, oczywiście pamiętając o wieku dziecka i o tym, jakie treści są dla niego odpowiednie. Seksualność należy zdecydowanie traktować jako temat podobny do innych. Nie uciekać od odpowiedzi, nie unikać rozmów, nawet jeśli dziecko nie pyta. Część rodziców czeka na odpowiedni moment i okazuje się, że mijają lata, a dziecko stało się nastolatkiem i znalazło inne źródło wiedzy. Taki nastolatek traktuje rodziców jako osoby niekompetentne, z którymi na te tematy po prostu nie warto rozmawiać. Kiedy następuje taka granica, że trzeba z dzieckiem porozmawiać już bez tych wszystkich dziecięcych chwytów? Kiedy dobrze jest wyjaśnić, jak seks wygląda fizjologicznie? Kiedy mówić o antykoncepcji? Ta granica przebiega bardzo płynnie. Nie można podać rodzicom konkretnego wieku, kiedy taką rozmowę zacząć. Najlepszym rozwiązaniem jest rozmawianie o seksualności do najmłodszych lat. Na początku o różnicach anatomicznych, o miłości, o tym, że aby urodziło się dziecko potrzebny jest tata i mama. Wraz z wiekiem tę wiedzę należy poszerzać. Dziecko w wieku wczesnoszkolnym powinno już wiedzieć, że to rodzice decydują o ilości dzieci, czyli mają wpływ na swoją prokreację, że mogą ją kontrolować. To jest taki początek dla przyszłych rozmów o antykoncepcji. Na pewno nie należy opowiadać pierwszoklasiście zasady działania tabletki antykoncepcyjnej czy wkładki wewnątrzmacicznej, ale jeśli zapyta w supermarkecie, wskazując na pudełko kondomów: „co to jest?”, warto odpowiedzieć zgodnie z prawdą, że to jest prezerwatywa. Jeśli dziecko pyta, do czego ona służy, udzielmy mu odpowiedzi, że jest to środek, który stosują dorośli, aby nie mieć dzieci. Im dziecko będzie starsze, tym przekazywana wiedza jest bardziej szczegółowa. Jeśli mówimy o seksie to warto pamiętać, aby nie omijać sfery uczyć. Szacunek, partnerstwo, odpowiedzialność, miłość to kwestie, które powinny być zawsze w tej materii poruszane. Czy są jakieś zasady, którymi możemy kierować się podczas rozmów? W każdym wieku te same. Należy odpowiadać zgodnie z prawdą, a jeśli nie znamy odpowiedzi na jakieś pytanie poszukać jej i wyjaśnić. W przypadku starszych dzieci i nastolatków warto pamiętać, aby nie straszyć i nie opowiadać o seksie jako czymś zakazanym. Na pewno nie należy prawić kazań i urządzać moralizatorskich mów. Wypowiadanie szczerych poglądów o seksualności zwiększy nasz autorytet. Podczas rozmowy powinniśmy wsłuchać się w to, co mówi do nas nastolatek. Dobrze jest również znaleźć odpowiedni moment na rozmowę, aby nie odbyła się ona w biegu. Czy są jakieś kwestie, o których najtrudniej rozmawia się dorosłym z dziećmi lub nastolatkami? W przypadku przedszkolaków i dzieci w wieku wczesnoszkolnym to wyjaśnienie współżycia seksualnego. Na pytanie: „co to jest seks?” rodzice reagują z niepokojem. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że odczytują je przez pryzmat własnych doświadczeń seksualnych. Pamiętać jednak należy, że dziecko pyta najczęściej dlatego, że ciekawi je samo słowo i prosi o jego wyjaśnienie. Inne zaś dzieci zastanawiają się w jaki sposób dochodzi do zapłodnienia i pytają tylko o „techniczne” aspekty związane z prokreacją. Jeśli chodzi o nastolatków to wydaje mi się, że rzadko mówi się o pożądaniu. Nie wyjaśnia się dokładnie czym jest popęd seksualny, w jaki sposób wpływa na nasze życie, że „programuje nas na prokreację”. Jest to na tyle istotne, że wiele nastolatków myli pożądanie z miłością. Nie zdają sobie sprawy, że można czuć do kogoś pożądanie, ale niekoniecznie go kochać. Warto o tym rozmawiać z młodymi osobami, ponieważ może to w istotny sposób wpłynąć na ich decyzję np. o podjęciu współżycia seksualnego. Co myślisz o edukacji seksualnej w szkole? Czy to mogłoby nam pomóc w wychowaniu zdrowego, także w sferze seksualnej, człowieka? W polskich szkołach realizowany jest program wychowania do życia w rodzinie, oprócz tego w niektórych placówkach pojawiają się specjaliści, którzy prowadzą zajęcia z młodzieżą. Wszystko tak naprawdę zależy od prowadzącej (bo częściej jest to kobieta, a szkoda, bo dobrze by było, aby o sprawach seksualnych młodzież mogła rozmawiać również z mężczyzną). Część młodych ludzi wraz z rodzicami podejmuje decyzję o rezygnacji z przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie” zwiększając na przykład swój udział w zajęcia z matematyki, z której zdają egzamin maturalny. Taki wybór może być słuszny, ale tylko wtedy, kiedy rodzice biorą pełną odpowiedzialność za wychowanie seksualne swojego dziecka. Niestety z badań wynika, że rodzice nie wywiązują się z tej roli zbyt dobrze. Mimo dobrych chęci czekają na odpowiedni moment, a wtedy okazuje się, że ich syn czy córka już „wszystko wiedzą”, bo korzystają z Internetu lub pozyskali wiedzę od rówieśników. Edukacja seksualna powinna być uzupełnieniem wychowania seksualnego. Tym bardziej, że wiele raportów podaje, że wiedza nastolatków na temat seksualności jest katastrofalna. A jeśli już jest poszukiwana, to tylko w aspekcie zapobiegania ciąży czy innych negatywnych zdarzeń. Celem edukacji seksualnej powinno być przekazywanie rzetelnej wiedzy, a przede wszystkim wychowywanie człowieka, który będzie prowadził zdrowe i szczęśliwe życie seksualne. Uwaga! Reklama do czytania Życie seksualne rodziców Wasz związek jest dla dziecka modelem. Buduj autentyczną relację. Cud rodzicielstwa Rodzicielstwo to nasza życiowa misja. Słuchajmy dzieci! Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Ewa Kostoń – filozofka, edukatorka seksualna. Absolwentka podyplomowych studiów z edukacji seksualnej na ŚUM w Katowicach. Autorka aplikacji eduSeksus. Prywatnie żona i mama Mai. Prowadzi bloga „Nie wierzę w bociana” poświęconego seksualności wieku rozwojowego.
Zabawy edukacyjne 4-latka to kontynuacja serii edukacyjnej "Już się uczę!" przygotowanej z myślą o dzieciach w wieku przedszkolnym. Kolejne książki zawierają różnorodne zadania, które przybliżają dzieciom otaczający je świat, a jednocześnie mają na celu rozwijanie sprawności manualnych i spostrzegawczości, kształcenie umiejętności logicznego myślenia, ćwiczenie pamięci i koncentracji uwagi, a także dbanie o rozwój mowy. Książki zawierają proste, a jednocześnie urocze ilustracje i naklejki, które uatrakcyjnią zadania. A para sympatycznych bohaterów zachęcą dzieci do wykonywania ćwiczeń. Książki zostały opracowane w oparciu o aktualną podstawę programową wychowania przedszkolnego oraz doświadczenia autorki w pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym. Pobierz PDF Pobierz PDF
Prawica i Kościół nie odpuszczają i opowiadają nieprawdy na temat wytycznych WHO o edukacji seksualnej z 2012 roku. Kłamią o zmuszaniu dzieci do masturbacji, molestowaniu przez nauczycieli, uprzywilejowaniu LGBT w społeczeństwie. Publikujemy fragmenty deklaracji i apelujemy do czytelników i abp. Jędraszewskiego: Najpierw przeczytajcie! Potem oceniajcie. Deklaracja LGBT+ podpisana przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego nie przestaje irytować prawicy i Kościoła. Szczególnie często krytykują oni wytyczne WHO dotyczące edukacji seksualnej, do których odwołuje się deklaracja. I nieustannie udowadniają, że dokumentu nie przeczytali. Arcybiskup nie odpuszcza, kurator apeluje Arcybiskup Marek Jędraszewski, wiceprzewodniczący Episkopatu, nie zraził się krytyką swojego wystąpienia podczas konferencji, na której Episkopat prezentował wyniki kwerendy na temat pedofilii w polskim Kościele. Dalej wypowiada się na temat edukacji seksualnej. Na konferencji prasowej w Krakowie powiedział: „Tu jest wszystko dobrze, a teraz w imię zaleceń WHO chce się uczyć dzieci czegoś takiego. Potrzebni są tutaj starsi, żeby dzieci nauczyć, czyli potrzebne jest molestowanie. I to jest dobre. Dochodzimy do absurdów.” W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” małopolska kurator oświaty Barbara Nowak stwierdziła, że wytyczne WHO są elementem szerszej strategii, która ma na celu zajęcie uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie przez „środowiska LGBT”. Nowak uważa, że: „Jeżeli dzisiaj nie zablokujemy tego trendu w Polsce, to za chwilę się okaże, że Polacy już nie będą mieli żadnej możliwości odwołania, bo Trybunał w Strasburgu jest w tej chwili opanowany przez środowiska, które nie widzą w tym niczego złego. To ostatni dzwonek. Jeżeli się nie obudzimy, to za chwilę będzie u nas taka sama sytuacja jak na Zachodzie (…).” Konrad Berkowicz, wierny współpracownik Janusza Korwina-Mikke i członek koalicji skrajnej prawicy Konfederacja, jakby w chórze z panią Nowak mówił 20 marca w „Salonie politycznym” radiowej Trójki: „Karta LGBT+ przyszła z Zachodu, Unii, WHO. To jest coś z czym będziemy zdecydowanie walczyć. Już to robimy. Ta edukacja seksualna sama w sobie jest aktem pedofilii i prezydent Trzaskowski kłamie. Zmuszanie dzieci do rozmawiania o masturbacji jest oczywiście takim aktem”. Wytyczne, nie rozporządzenia Na podstawie dokumentu WHO kraje mogą (ale nie muszą) wprowadzać programy edukacji seksualnej. W dokumencie jest napisane, że wdrażając programy, należy mieć na uwadze uwarunkowania kulturowe. Dlatego w różnych krajach edukacja seksualna prowadzona jest na różne sposoby: w Portugalii zaczyna się od 5. roku życia, w Holandii od 11., a w Hiszpanii od 14. roku życia. O fantazjach i kłamstwach na temat edukacji seksualnej pisało niedawno „Czy od przytulania w majtkach mogę zajść w ciążę?”. Po co nam standardy WHO?”. „Przedszkolaki zmuszane do masturbacji? Zobacz, co jest faktem, a co fantazją o Deklaracji LGBT” Być może jednak omówienie standardów WHO to za mało. Dlatego zachęcamy do zajrzenia do samego dokumentu i jego uważnej lektury wszystkich: naszych czytelników, Barbarę Nowak, Konrada Berkowicza, arcybiskupa Jędraszewskiego także wszystkich, którzy uważają, że edukacja seksualna oznacza zmuszanie dzieci do masturbacji. Cały dokument znajduje się na stronie WHO. Zachęcamy do pobrania i spokojnej lektury! To nie boli. Poniżej publikujemy fragmenty, szczególnie te, których fałszywa interpretacja jest źródłem prawicowych kłamstw, oraz te, które prawicową narrację obalaja. Nauczyciele mają molestować? Groźne słowo Matryca To najpewniej stąd biorą się wszystkie mity o „obowiązkowym nauczaniu dzieci masturbacji” i „nauczaniu masturbacji czterolatków”. Tymczasem jak piszą autorzy raportu: „Matryca stanowi przegląd tematów, które powinny zostać omówione w poszczególnych grupach wiekowych. Matryca została opracowana tak, aby jej struktura odpowiadała różnym grupom wiekowym. Obejmuje osiem głównych kategorii tematycznych. Może być stosowana w elastyczny sposób, co umożliwia dopasowanie zawartych w niej informacji do potrzeb poszczególnych osób albo grup. Może ona znaleźć także zastosowanie dla osób z konkretnymi potrzebami, jak również w mniejszościowych grupach społecznych. Matryca stanowi ramę, na podstawie której nauczyciele mogą wybrać tematy szczególnie interesujące daną grupę osób.” W pierwszym opisanym okresie rozwojowym dziecka w matrycy – od 0 do 4 lat – rzeczywiście znajduje się informacja o „masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa”. Nie chodzi jednak o „naukę masturbacji” a o przekazanie informacji na jej temat. „To, czym najbardziej ekscytuje się prawa strona sceny politycznej, czyli że będziemy uczyć dzieci w przedszkolach masturbacji, to fake news.” – tłumaczy Dorota Łoboda, radna Warszawy i przewodnicząca Komisji Edukacji” – Po pierwsze nie ma kraju, który coś takiego robi, po drugie to świadczy o chorej wyobraźni osób, które coś takiego opowiadają. Tam jest po prostu napisane, że małe dzieci dotykają swoich narządów płciowych i nie należy ich z tego powodu zawstydzać, bo to ich etap rozwojowy. Taka jest biologia” Warto przekonać się samemu, co rzeczywiście znajduje się w szeroko komentowanej matrycy. Poniżej publikujemy ją w całości: Jakub Szymczak Dziennikarz Pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Znudzona grupa nastolatków siedzi w klasie. Na każdej ławce leżą prezerwatywa i banan, a nauczycielka demonstruje młodzieży, jak należy na niego prawidłowo zakładać kondom… Taka scena nie raz pojawiała się w amerykańskich filmach i często bywa pierwszym skojarzeniem związanym z wychowaniem seksualnym w szkołach. Według krytyków do tego sprowadzają się zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Czy ich obawy są słuszne i takie zajęcia w szkole mogą zdegenerować młodzież? I czy edukację seksualną można zacząć już… w niemowlęctwie? Edukacja seksualna – od kiedy? To dobre pytanie na początek. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO opublikowało raport „Standardy edukacji seksualnej w Europie”) zaleca, żeby zacząć edukację seksualną już w przedszkolu. Taka rekomendacja wzbudziła oburzenie wśród wielu, a jej krytycy uznali, że to za wcześnie. Myślę, że jest inaczej – w przedszkolu może być już za późno. Jak to możliwe? Edukacja seksualna to znacznie więcej, niż poinformowanie dziecka, czym jest seks. Jesteśmy istotami seksualnymi od urodzenia i tak nas stworzyła natura. Dlatego od początku życia dziecka kształtujemy jego postawę wobec seksualności. Najczęściej robimy to często całkowicie nieświadomie. Czy wiesz kiedy zacząć? Jak najwcześniej. Na edukację seksualną wpływa wiele rzeczy i nie są to tylko pogadanki o różnicach płciowych. Warto zastanowić się nad tym, czego chcemy nauczyć nasze dzieci? Dlatego chyba najlepszym punktem wyjścia jest jedna ważna informacja: dzieci uczą się przez modelowanie. Brzmi to skomplikowanie, ale to całkiem proste: nasze dzieci nas naśladują. Powtarzają nasze zachowania, więc przykład, jaki im dajemy jest dużo ważniejszy niż to, co mówimy. Nie, nie namawiam do uprawiania seksu w towarzystwie dzieci, bo oczywiście seksualność to też intymność. Współżycie i decyzja o jego rozpoczęciu to nie jedyny powód, dla którego jest potrzebna edukacja seksualna. Są jeszcze szacunek i postrzeganie swojego ciała, sposób jego traktowania i akceptacja… Niech nasze dzieci zobaczą, że zwracamy się do siebie z szacunkiem. Że dotyk jest dobry i może koić. Że ludzie są różni i wyglądają inaczej. A kiedy nie mamy ochoty się przytulać, możemy o tym powiedzieć i mamy do tego prawo. Warto o tym rozmawiać. Ale warto to też pokazać. Ciało dziecka należy do dziecka i tylko do niego Jesteśmy wolni i mamy prawo do decydowania o naszym ciele. Takie samo prawo ma nasze dziecko, choć czasem łatwo o tym zapomnieć. Na przykład kiedy mobilny maluch nie chce dać sobie zmienić pieluchy i ucieka (aż trudno uwierzyć, że takie maleństwo może być tak szybkie!). Łatwo wtedy stracić cierpliwość i ubierać dziecko „na siłę”, ale to nie jest dobre rozwiązanie. Uczymy je wtedy, że ktoś inny ma prawo użyć w stosunku do niego przemocy i dotykać jego ciała w sposób niepożądany. Edukacja seksualna ma dużo wspólnego właśnie z podejściem do cielesności i z szacunkiem. Dlatego jeśli chcemy nauczyć dziecko, żeby decydowało się na odpowiedzialne zachowania seksualne (i nie podejmowało ich zbyt pochopnie i wbrew własnej woli), musimy zacząć jak najwcześniej. Nie, nie namawiam, żeby nauczyć niemowlę używania prezerwatyw (poza tym mogłoby się zadławić). Totalnie nie o to tu chodzi. Masturbacja, antykoncepcja, współżycie… To właściwie są już drobiazgi, a u podstawy leży coś innego: szacunek do własnego ciała i uczenie dziecka rozpoznawania swoich granic. Pomoże mu w tym mówienie, że nikt nie może go dotykać bez jego zgody. Dziecko, które będzie rosło w takim przekonaniu, podejmie mądre decyzje jako nastolatek i nie zdecyduje się na byle co, z byle kim i byle gdzie. Co może zaskoczyć? Proces wychowania to pasmo zaskoczeń. Rozwój seksualności nie jest tu wyjątkiem. Małe dzieci odkrywają swojej miejsca intymne (tutaj warto wspomnieć o masturbacji niemowląt – nie wszyscy rodzice wiedzą o istnieniu takiego zjawiska i niepotrzebnie się niepokoją). I zadają (często krępujące dla nas) pytania. To może być dla nas kłopotliwe, szczególnie, kiedy zdarzy się na przykład w zatłoczonym autobusie. Dlatego po pierwsze warto zachować spokój i powtórzyć sobie, że to przecież całkowicie normalne. I właściwie dlaczego miałoby nas zawstydzać – przecież dziecko nie zrobiło nic złego. No właśnie – złego! Kiedy mówimy o seksualności, czasem wartościujemy moralnie i zawstydzamy dziecko, a tego należy unikać. Trudne sprawy Po fazie pytań w stylu „skąd się wziąłem” u malucha, przychodzi czas na inne wyzwania. Może zdarzyć się, że przyłapiemy nasze dziecko na masturbacji, co na pewno będzie trudne. Wtedy przede wszystkim trzeba zachować spokój. Kiedy seksualność kojarzy się z uczuciem upokorzenia, nie jest dobrze. Dlatego starajmy się nie kpić i nie naśmiewać. To bardzo delikatna sfera i czasem mały żart może wyrządzić duże szkody. No i skutecznie podkopać poczucie wartości. Kiedy młody człowiek jest niepewny, bardziej prawdopodobne, że będzie podejmował nieodpowiedzialne zachowania seksualne (nie będzie miał silnej wewnętrznej motywacji). W takim razie jak edukować i czy potrzebujemy do tego specjalistycznej wiedzy? Książki (i książeczki dla najmłodszych) na pewno nie zaszkodzą, ale najważniejsza jest nasza relacja z dzieckiem i otwartość na jego potrzeby. Jeśli nie będziemy uciekać od kwestii seksualności, to poradzimy sobie nawet z tak trudnym tematem. Liczy się przykład, jaki dajemy.
„Najpiękniejsze 13-latki” – tak nazywa się fanpage funkcjonujący od początku lipca na Facebooku, stworzony najprawdopodobniej przez dorastającą młodzież. 13, 14-letnie dziewczyny przysyłają tutaj swoje zdjęcia i dostają (lub nie) lajki za wygląd. O seksualizacji dzieci i młodzieży i skutkach braku rzetelnej edukacji seksualnej pisze pedagożka i edukatorka Alina Synakiewicz. Polskie seksolatki w sieci Fotografie są przeróżne, głównie w normalnym, codziennym ubraniu, ale zrobione tak, by dobrze było widać zarówno twarz jak i sylwetkę. Zdarzają się takie, na których dziewczęta wystylizowane jak dorosłe kobiety, są w samej bieliźnie, w erotycznych pozach eksponujących biust. Ich wizerunki komentują rówieśnicy i rówieśniczki, czasem osoby dorosłe. Często te oceny są bezwzględne, ostro punktują wszelkie odstępstwa od obowiązującego kanonu urody. Padają mocne słowa: „z przodu plecy, z tyłu plecy”, „ale pasztet”, „co za ryj”, „płaska i brzydka”. Dziewczyny uznane za zbyt wyzywające także spotyka krytyka np. „wygląda jak dziwka”, „gówniara pokazuje dupę i cycki i potem się dziwi, że gwałcą”. Te zaklasyfikowane jako atrakcyjne spotykają „pochwały” typu: „ale sexy”, „ale dupa”, „brałbym”, „dupa do jeb…nia”. Podobne strony powstają jak grzyby po deszczu, o popularnych „Dupeczkach” zakładanych przez gimnazjalistów i gimnazjalistki pisano już wielokrotnie. Motywacja? Jak piszą same zainteresowane – fejm (sława), chęć zaistnienia w grupie rówieśniczej czy potwierdzenia swojej atrakcyjności. Z punktu widzenia psychologii rozwojowej, pobudki, jakimi kierują się młode dziewczęta wrzucające zdjęcia np. na „Dupeczki” nie dziwią, wszak w okresie dojrzewania potrzeba bycia zauważoną/ym przez otoczenie jest normą. Jednak tło społeczne zjawiska jest bardzo niepokojące. Po pierwsze osoby prezentujące swoje zdjęcia w Internecie mają prawie zerową świadomość konsekwencji. A te mogą być naprawdę poważne. Blisko dwa lata temu opinię publiczną poruszyła sprawa Amandy Todd, kanadyjskiej nastolatki, która popełniła samobójstwo po tym jak padła ofiarą sekstingu. Jako 12-latka została zaczepiona przez dorosłego mężczyznę na video-czacie. Mężczyzna zdobył jej zaufanie i namówił ją, żeby przesłała mu zdjęcie topless. Po trzech latach prześladowań Amanda nie wytrzymała i powiesiła się w październiku 2012 roku. Historia Amandy nie jest zupełnie oderwana od polskiego kontekstu. Seksting czyli rozpowszechnianie swojego roznegliżowanego wizerunku za pośrednictwem nowoczesnych technologii komunikacyjnych (Internet, telefony komórkowe) jest coraz powszechniejszym zjawiskiem wśród polskich nastolatków. Bohaterki „Najpiękniejszych 13 – latek” jak i „Dupeczek” bez problemu dają się namierzyć, łatwo się dowiedzieć, do której szkoły chodzą, gdzie mieszkają, niektóre same podają kontakt do siebie. Obok sekstingu coraz poważniejszym problemem polskiej młodzieży jest udział w erotycznych video-czatach. W zeszłym roku NASK (Naukowa Akademicka Sieć Komputerowa) przebadała pod tym kątem reprezentatywną grupę polskich gimnazjalistów. Około 5 % 16 – latków przyznało się, że przynajmniej raz rozebrało się przed kamerką w Internecie. To tak jakby w każdym gimnazjum w Polsce w każdej klasie trzeciej przynajmniej jedna osoba prezentował/a swoje roznegliżowane wdzięki w sieci na żywo! Rozbierają się także młodsze osoby, według doświadczeń NASK najmłodszym rozbierającym się na video-czacie był 9-letni chłopiec. Niektóre osoby rozbierające się przed kamerami w sieci czerpią z tego gratyfikację finansową. Na przykład umawiają się z oglądającym, że za doładowanie telefonu pokażą więcej. Stąd już o krok od prostytucji. Porno-edukacja Fenomen młodzieży rozbierającej się przed kamerkami w Internecie czy fenomen sekstingu jest związany ze zjawiskiem seksualizacji; zjawisko to dotyczy często również młodszych dzieci. Seksualizacja definiowana jest jako uprzedmiotowienie kogoś pod względem seksualnym, traktowanie raczej jako przedmiotu seksualnego wykorzystywania niż osoby zdolnej do podejmowania niezależnych decyzji, także tych dotyczących ciała czy seksu. Seksualizacja to przede wszystkim problem dziewczynek i kobiet (choć coraz częściej także i chłopców). Kultura lalki Barbie i kult różowego koloru zaszczepia już bardzo małym dziewczynkom, że ich wartość zależy od atrakcyjności fizycznej i od tego czy będą seksowne. Stąd masa produktów dla dziewczynek, które podtrzymują ten przekaz. Na jednej z witryn internetowych można kupić śpioszki i śliniaczki dla niemowlaków z napisem „porn star”, inna strona oferuje zestaw do nauki tańca na rurze dla kilkulatek. To przykłady z krajów zachodnich. Ale mamy też rodzime, w sklepach z odzieżą dla dzieci można kupić staniczki push-up dla dziesięcioletnich dziewczynek oraz całą gamę produktów z logo „Playboya” także dla tej grupy wiekowej. Pracując jako wychowawczyni z 10-latkami i starszymi dziewczętami, mam codziennie możliwość obserwowania jak wygląda życie współczesnych nastolatek, jakie mają zainteresowania, co jest dla nich ważne. Dlatego przeraża mnie, gdy 11-latka nosi ze sobą kosmetyczkę wypchaną kolorowymi kosmetykami typu fluid, szminka, cienie do powiek, a inna moja wychowanka, gdy rozmawiamy o tym z czego jest dumna, chwali się, że z tego, że ostatnio udało jej się schudnąć trzy kilo (dodam, że dziewczynka jest dosyć szczupła). Ich rówieśniczka, mająca początki anoreksji, zapytana dlaczego nic nie je, odpowiada, że chce być chuda i wszystkim się podobać. Ta sama dziewczynka wrzuca na profil na Facebooku swoje zdjęcia z uszkami króliczka, w pozach lolitki. Ich starsze koleżanki są wręcz bombardowane przekazami, wedle których ich rolą jest zaspokajanie męskich potrzeb seksualnych. W tekstach piosenek popularnych wykonawców młodzieżowych aż roi się od zwrotów, w których kobieta jest sprowadzana do roli przedmiotu, seksualnie zdegradowana. Gdy sonduję swoje wychowanki na temat piosenek, w których pojawiają się wątki dotyczące relacji damsko – męskich wspominają min. o polskim raperze Chada. W jego utworze „Brudne pożadanie” można usłyszeć : „znam mowę ciała, chcesz, żebym Cię przeleciał, więc rozłóż nogi na za piętnaście trzecia” lub „wszystko ze smakiem, więc nie mów dzięki, po prostu weź przyklęknij, użyj ust i ręki”. 14 – letni chłopcy, także moi wychowankowie, rozmawiają na temat dziewczyn, jeden wyciąga tablet i pokazuje zdjęcia kobiet w erotycznych pozach. Gdy ich kolega mówi, że nie chce tego oglądać, reszta komentuje „no co ty ciota jesteś?”. Ciąg dalszy sytuacji? Chłopiec chcący potwierdzić swoją męskość i zdementować wątpliwości co do jego orientacji psychoseksualnej zaczyna wrzucać na swój profil bardzo odważne zdjęcia z rozebranymi kobietami. Przekaz, wedle którego wartość dziewczyny zależy od jej wyglądu a także jej doświadczeń w sferze seksu powoduje, że wiele z nich decyduje się na kontakty seksualne, choć tak naprawdę nie mają na nie ochoty. Do Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton często zgłaszają się młode dziewczyny z wątpliwościami czy mają się zgodzić na techniki seksualne, które proponują im partnerzy lub które znają z popkultury. Piszą na przykład: Witam. Mam na imię Ula i mam 17 lat. (…) Nadal jestem dziewicą. Ciężko jest mi się przełamać co do kontaktu seksualnego. (…) Pomocy! Co mam zrobić, żeby przemóc swój lęk, czy to normalne, że nie mogę się przełamać co do seksu? Inna nastolatka pyta: Czy jak chłopak nalega na stosunek, to należy się zgodzić? Są bardzo zdziwione, gdy dostają odpowiedz, że jeśli nie chcą kontaktu seksualnego, to powinny odmówić. Dziewczynom nie tylko brakuje umiejętności stawiania granic, one nawet nie wiedzą, że mogą powiedzieć „nie”. Chłopcy także są ofiarami seksualizacji, tyle, że docierają do nich inne komunikaty. Ich świat to „kultura zaliczania”, w której liczy się sprawność seksualna i ilość partnerek seksualnych na koncie. Oni także nie mogą odmówić, bo przecież „prawdziwy facet” zawsze ma ochotę na seks. Seksualizacja to nie tylko sprowadzanie osób (głównie kobiet i dziewcząt) do roli obiektu seksualnego. To także zalewanie rzeczywistości społecznej przekazami odnoszącymi się do seksu. Treści nawiązujące do pornografii przenikają do reklam, teledysków, sesji mody i innych wytworów popkultury. Nawet jeśli wyłączymy telewizor czy komputer, nie uciekniemy przed nimi, bo funkcjonują także w przestrzeni publicznej. Sama pornografia, jeszcze do niedawna trudna do zdobycia przez młodego odbiorcę, dziś jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy kilka kliknięć myszką. Średnia wieku pierwszego kontaktu dziecka ze stronami pornograficznymi to w Polsce 11 lat. Oczywiście kontakt z takimi treściami mają znacznie młodsze osoby. Według badań amerykańskich, większość dzieci docierających na strony pornograficzne trafia tam przypadkiem, surfując po sieci. W przypadku braku kontekstu oraz wiedzy na temat tego jak wygląda zdrowa relacja intymna dzieci i młodsze nastolatki odbierają sceny seksu pokazywane przez pornografię bardzo dosłownie jako reprezentatywne modele dorosłego zachowania. Z roku na rok coraz więcej młodzieży zgłaszającej się po poradę do Grupy Ponton pyta o techniki seksualne inspirowane pornografią. Nawet 13 – 14-letnie osoby wysyłają wysyłają sms-y i e-maile o treści: „Czy kobietę podnieca wkładanie przedmiotów do odbytu? Widziałem coś takiego na filmie”, „Jak namówić dziewczynę, żebym mógł jej się spuścić na twarz?”. Samotność w sieci Trudno być nastolatkiem w dzisiejszych czasach. Okres dojrzewania jest sam w sobie skomplikowany ze względu na gwałtownie przebiegające zmiany zarówno w ciele i jak i w psychice. Oliwy do ognia dodają hiperseksualne komunikaty płynące z kultury masowej. Przeciętny polski nastolatek jest w tym procesie potwornie osamotniony i zagubiony, nie ma z kim porozmawiać o tym co dzieje się w jego życiu. Pod tym względem zawodzi zarówno szkoła jak i dom rodzinny. Wskazują na to choćby raporty Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton „Jak wygląda edukacja seksualna w polskich szkołach ” i „Skąd wiesz? Jak wygląda edukacja seksualna w polskich domach” . W konsekwencji, młodego człowieka w świat seksu wprowadza Internet oraz popkultura. Rzetelna edukacja seksualna jest ważnym orężem w walce ze skutkami nadmiernego kontaktu młodzieży z wypaczonymi obrazami seksualności płynącymi z kultury masowej i przypadkowo odwiedzanych stron internetowych. Nauka asertywności i krytycznego spojrzenia na treści dotyczące seksu płynące z mediów, chroni młodzież przed podejmowaniem ryzykownych zachowań seksualnych. Osoby wyposażane w naukową wiedzę na temat życia seksualnego człowieka są bardziej zdystansowane do przekazów płynących z mediów, są w stanie zakwestionować ich realizm. Zaspokojenie naturalnej, typowej dla okresu dojrzewania ciekawości seksu, powoduje, zmniejszenie potrzeby szukania informacji np. w Internecie. Wreszcie osoba otrzymująca wiedzę o seksie w atmosferze szacunku do ciała i drugiego człowieka podejmuje decyzje o swoim życiu seksualnym w bardziej rozważny sposób. Tymczasem uczestnicy debaty publicznej na temat edukacji seksualnej często ignorują powyższe ciągi przyczynowo – skutkowe. Uparcie przekonują, że polski nastolatek żyje w próżni społecznej, a jego umysł to tabula rasa – nie jest skażony nawet jedną myślą o seksie, dopiero kontakt z edukatorem seksualnym powoduje zbrukanie niewinnej psychiki młodego człowieka. Projekt ustawy złożony przez Fundację PRO – Prawo do Życia, o którym tak głośno w mediach, jest tak absurdalny i oderwany od rzeczywistości, że z całą pewnością nie zostanie przyjęty przez sejm. Jednak na całej nagonce na edukację seksualną traci przede wszystkim młodzież, która i tak ma pod górkę. autor: Alina Synakiewicz
edukacja seksualna 4 latków